Zanim padnę wiecznie niedospana i wstanę bladym świtem, takim naprawdę bardzo niewypieczonym, jest kilka miłych zdarzeń z dzisiejszego dnia, które chciałabym odnotować.
Śpiew w grupie, a zwłaszcza z tymi Kucze wariatami, naprawdę dobrze robi człowiekowi na umysł, na duszę i na wszystko po kolei! Tylko wariaci i hipsterzy piją ze słoików eko soki i herbatki! Nawet jeśli na kolei wieczny bajzel na torach.
Po drodze do domu zahaczam o końcówkę Pokładów Kreatywności w Starej Fabryce Drutu i niespodziewanie poznaję fajnych ludzi, z którymi dyskutuję o mieście, o aktywności obywatelskiej i o tym, że marzy nam się tu druga Off Piotrkowska - jak w Łodzi. Z okazji tego że mają dobre buraki, których niestety nie dane mi pożreć - dzielę się patentem na seler. I jest po prostu miło. I wieczór jest taki ciepły i letni... uwielbiam lato!
Pod domem Żabka. Pani w żabce: o jak dawno Pani nie było! A ja sobie zostawiłam kartonik z soku i długo go tu trzymałam, żeby mi Pani pokazała jak się taki portfel robi! <3 !!! Ach! Jakie to było urocze!
I jeszcze lubię jak wszystko się dzieje i układa samo, jak ktoś się uciesza przez telefon, ktoś zapowiada fajne zdarzenia na miejscu. No i zapowiada się sam - weekend dobrej muzyki w pięknym mieście! I z fajnymi ludźmi! Szkoda tylko, że nie pojadą Ci, których zatrzymują nagłe złe zdarzenia. Nutka smutka.
Spać. I w drogę!
Juhuuuuu!
Bilans zdarzeń: Portfelik obiecany Pani, dedykacja selerowa obiecana dla mnie, niewyspana, niespakowana, wyśpiewana - szczęśliwa! I z sokiem imbirowym w słoiku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz