Co tu znajdziesz

niedziela, 27 listopada 2011

Jak zostałam Maćkiem

Tak się przydarzyło, że zostałam Maćkiem - z okazji jego 8 urodzin.
Serdecznie dziękujemy gazetce reklamowej tesco za duże ósemki na czerwonym tle!
Oby miał chłopak ósemki jak dąb! 





środa, 16 listopada 2011

Czy aby na pewno?

Przy temperaturze w moim biurze i okolicznych pomieszczeniach żałuję bardzo, że nie jest ogólnie przyjęte chodzenie w chustach na głowach. Dziś naprawdę chętnie bym to zrobiła. I to jest właśnie otwarte tolerancyjne społeczeństwo. Żądam wolności do noszenia chust nawet bez uzasadnienia: z powodów religijnych!!! O.

...


poniedziałek, 14 listopada 2011

passportnyj kontrol


A podobno i my i "oni" jesteśmy w jakiejś UE. Szejgen czy jakiś inny pakt o nieagresji. 
Tymczasem budzi nas już druga w przeciągu godziny passportnyj kontrol. Jest 3:05. 
Tym razem wchodzi młody i ambitny. Chyba go wypchnęli żeby się uczył. Chce być groźny. Z uporem ogląda wszystkie kartki każdego dokumentu, który nie jest dowodem osobistym RP, a na pokładzie mamy niezły zestaw. 
Budzi kolejne osoby swoim "paszport poproszę". Mogliby im fundnąć jakieś szkolenie za kasę z UE żeby mówili: dokumenty poproszę. Przynajmniej.
Dochodzi do dwóch starszych Ruskich, którzy mają na czole wypisane więcej wizowych pieczątek i mają więcej złotych zębów niż ten panicz liczy wiosen. 
Jeden twardo udaje że śpi. Kolega go szturcha teatralnie: 
- Dawaj, władza chce w twój pasport pasmatric.
- Daaaaa?-  Z pewną  nonszalancją sięga za pazuchę. 
Ich miny na pytanie (z podręcznika) - A za czem wy w polszu jedziecie? - bezcenne. 
Brakuje tylko żeby odpowiedzieli - turisty. Ale to Rosjanie - oni mają jakiś szczątkowy szacunek dla władzy, która budzi Cię w środku nocy żądając paszportu. 
Ich to bawi, ja się jednak nieco irytuję. Bo ten młodziak nie może pamiętać starych granic i starych zasad kontroli. Ale widocznie starsi koledzy go uczą jak być powinno. Zresztą widać, że szybko by wpasował w stary system. Na razie mam ochotę go spytać czy nie wie, że już dawno nie musimy mieć pasportów, ale zostaję powstrzymana. 
Stara dobra wschodnia granica. Republika Lietuva.


No dobrze, pamiętam przekraczanie granicy ukraińsko/rosyjskiej, nocą, w pociągu. Ktoś nas budzi, w przedziale nerwowo. Krzątanina, wszyscy "siadają na baczność". Ktoś cicho klnie pod nosem, że obcokrajowcy w jego wagonie, będą nas trzepać. Ktoś życzliwie się interesuje czy aby na pewno papiery mamy w porządku. Udziela się nam nerwowość. Przecież pasport jest wiza jest, immigracyjnaja kartioczka z pomocą kogoś życzliwego wykaligrafowana odpowiednio starannie. Wszyscy oglądają czubki butów, nikt się nie uśmiecha. Władza zdziwiona że nie spuszczam grzecznie wzroku zaglądając pod szeroką czapę. Ale nie do śmiechu mi, chwila grozy. I oddech ulgi. Graniczny rytuał przejścia zakończony sukcesem.


Jakoś w środku nocy nagły wyrywający głos "passportnyj kontrol" potrafi człowiekowi podnieść ciśnienie.
Nawet jak już paszportów dawno nie ma. Nawet jak niby Szejgen.
I nagłe zaspane, idiotyczne pytanie w czaszce - kurde, paszport? A może jednak jakimś cudem powinnam go mieć?
A podobno ja też nie powinnam pamiętać takich czasów... 
ha. 

poniedziałek, 7 listopada 2011


Złoty Beskid Niski



I był Beskid i były słowa
Zanurzone po pępki w cerkwi baniach
rozłożyście złotych
smagających się wiatrem do krwi