Co tu znajdziesz

poniedziałek, 24 marca 2014

Godzina W.

Wybiła godzina W - jak Wiosna. Jednak przyszła, choć wiele było momentów przez moje ciemne dni, że w to nie wierzyłam: że ja dotrwam, że ona przyjdzie. Wyłażą z piwnic koty, wyłażą z ciemności dni, wyłazi zielone z każdego kąta i na to zielone wyłażą. A przynajmniej wyłazili i wystawiali pyszczki do słońca, ja też. Czas przeszły bo tymczasem wpadła do nas na chwilę (i została na dłużej) Norwegia (dzięki podróżnicy, wielkie dzięki) i tyle było ze słońca. Ale woda potrzebna zieleni, jeszcze się pogrzeję, a jak. Tymczasem ciepło czerpię z innych źródeł, z gorących jak kamienie dłoni, z czekolady (wiem wiem, a dupa rośnie), ze spacerów po zielonym, z pierwszej kawy na leżaczku, z odkrywania Dolnego Śląska na Górnym Śląsku i też z tego, że ktoś zabiera mnie do fryzjera (ja ja, jo wiem, baba na wiosnę...) i jeszcze na lody. Z dialogów publicznych o sensie świata też! Haha! I z tych innych dialogów prowadzonych zbyt krótkimi nocami. Fajnie, że jesteście! Fajnie, że jesteś Wiosno. Tęskniłam. 


Od Beskidu Wiosna idzie, już ją czuć! Chociaż góry otulone w biały puch, obudź się, jeszcze wszystko możesz zmienić, głowę trzymaj wysoko w chmurach, nogi twardo na ziemi

wtorek, 18 marca 2014

Koftozapętlenie nocne. Autoportret.

Nie chcę cię dotknąć 
Boję się 
Boję się twego bólu
Chcę ci zostawić twą samotność
A swą obecność zmienić w czułość 
Jesteśmy inni 
Każde z nas 
Ma swoje tajemnice ciemne
Kolczasty 
Dziki 
Suchy chwast
Nadzieje nadaremne
Spotkali się 
Któryś tam raz 
Śpiąca królewna ze ślepym królem
Chcę dać ci to 
Co mogę dać 
Czule 
Czulej 
Najczulej 

wtorek, 11 marca 2014

Zołza

Czasem znienacka ktoś jest po prostu dla mnie miły. Ktoś mówi swojemu uczniowi, że pojadę na Wyspę i ten przekazuje mi do obejrzenia i pomarzenia cudnej urody album "I was here"(był TAM), tak po prostu. Wręcza mi go z uśmiechem w słońcu, mrużę oczy od słońca i uśmiechu. Zupełnie bez powodu miły gest, coś, czego wcale nie musi się robić. Ciepełko. Są dni piękne i słoneczne ("czy do Ciebie wszyscy ludzie się uśmiechają?"), są dni, w które mimo słońca komar jakoś ukąsie. Nie wiem dlaczego, czasem jestem zołzą. Nieumyślnie nawet wbijam szpilkę słowa. Czasem nie wiem, że ją wbijam. Myślę, że jestem jak taki komar co lata koło ucha i może trochę drażni, ale jednak nie dziabnął. A tu ktoś traci kroplę krwi i swędzi go. Potem jest mi przykro. Diobeł nie kobita, czorci, biesi się coś. . Czasem ktoś po prostu jest. Przyjeżdża nagle z daleka i bliska, bo tak ma ochotę. Leży się wtedy na poduszkach i pije herbaty o różnych smakach. Czasem telefon po prostu dzwoni, nawet do zołzy. Czasem zachowuję się głupio. Czasem nie zachowuję się wcale. Czasem nagle nie wiem co z sobą zrobić. Próbuję się dziś zmęczyć, udaje mi się tylko zmęczyć ciało. Dziś spakowałabym plecak i ruszyła gdzieś przed siebie. Gdzie nikt nie wie, jaką jestem zołzą, gdzie może nawet ja będę jakaś lepsza. Bo tak, droga jest lekarstwem. Za długo wszystko, co bardzo ważne - trzyma, za długo w miejscu. Za długo w tym mieście. Czasem jest dziś.


* koszulka: pantuniestał

poniedziałek, 10 marca 2014

Kultura jest Babą!

Z okazji Dnia Kobiet razem z Stowarzyszeniem Folkowisko i babami w całej Polsce (i nie tylko) robiliśmy na Mariackiej KATOWIOSKĘ i odczarowywaliśmy wiejsko-babskie stereotypy na wesoło. Przylazły Baby (o pci różnej) - dziękuję wszystkim Babom z Katowioski i okolic! Bosssko obieracie, a jak pieczątkujecie, mmmm, a jak gracie i śpiewacie! Baba Łu dziękuje ogólnie! A Babie Ewel za wspólne Baby nakręcanie! I pozdrawiamy Stowarzyszenie Folkowisko czyli inicjatorów całego zamieszania, fajni jesteście, łoj! 






Baba Łu love Kogutek! A tu można nawet posłuchać: 


Foti: Taisia, Mama Sylvany, Karol, Kamil i Agni; filmik Ola H.

Niski Wark

Ta mała wyspa ma ludności mniej niż Gliwice i Zabrze razem wzięte. Patrząc na liczbę wykonawców i zespołów z Islandii, to w Gliwicach co trzecia osoba musiałaby na czymś grać lub śpiewać, ~ tworzyć muzykę. Hm. Podobno mamy się nie spodziewać w Islandii samych delikatnych i wiotkich Sigur Rosów. Wyspiarze to twardzi faceci,  potomkowie wikingów, ludzie hartowani w trudnych warunkach klimatycznych. Tymczasem po koncercie Low Roar znów jakoś nie mogę w to uwierzyć. Na moje muzyczne ucho muzycy z Islandii w przeważającej większości, to nie są twardzi wikingowie. Chyba muszę rozeznać islandzki metal.

swewhathappened
                                 
Z czym kojarzy Wam się Islandia muzycznie? Dla mnie to Mum, Sigur Ros (i Jonsi), Olafur Arnalds, Bjork, GuGus, Emilliana Torrini. Twardzi wikingowie....? No więc tak, podobno tam są. Tymczasem na scenę wychodzi Low Roar ze swoim delikatnym głosem i spowija nas sztuczna mgła. 

I jego magia dźwięków przenosi mnie w inną przestrzeń. Bo muszę powiedzieć, że wyczuwam jakiś wspólny mianownik w muzyce stamtąd, trudno to opisać, ale spróbuję. Reporter ("Kraina zimnolubów") odwiedzający Islandię pisze, że po przybyciu tam, czegoś mu brakuje i długo zastanawia się czego. Czego? Na Islandii nie ma drzew. Teraz już pewnie są, nasadzone, ale tak w ogóle to nie ma. Skały, woda, łąki, niebo... przestrzeń. I to jest to odczucie z islandzkiej muzyki. Przestrzeń, w której dźwięk zawisa, unosi się swobodnie, bardzo długo biegnie. Jakby wiatr, jakby w ten horyzont, pomiędzy ziemią a niebem. Fascynujące... I tak, to był dobry koncert.