Czasem znienacka ktoś jest po prostu dla mnie miły. Ktoś mówi swojemu uczniowi, że pojadę na Wyspę i ten przekazuje mi do obejrzenia i pomarzenia cudnej urody album "I was here"(był TAM), tak po prostu. Wręcza mi go z uśmiechem w słońcu, mrużę oczy od słońca i uśmiechu. Zupełnie bez powodu miły gest, coś, czego wcale nie musi się robić. Ciepełko. Są dni piękne i słoneczne ("czy do Ciebie wszyscy ludzie się uśmiechają?"), są dni, w które mimo słońca komar jakoś ukąsie. Nie wiem dlaczego, czasem jestem zołzą. Nieumyślnie nawet wbijam szpilkę słowa. Czasem nie wiem, że ją wbijam. Myślę, że jestem jak taki komar co lata koło ucha i może trochę drażni, ale jednak nie dziabnął. A tu ktoś traci kroplę krwi i swędzi go. Potem jest mi przykro. Diobeł nie kobita, czorci, biesi się coś. . Czasem ktoś po prostu jest. Przyjeżdża nagle z daleka i bliska, bo tak ma ochotę. Leży się wtedy na poduszkach i pije herbaty o różnych smakach. Czasem telefon po prostu dzwoni, nawet do zołzy. Czasem zachowuję się głupio. Czasem nie zachowuję się wcale. Czasem nagle nie wiem co z sobą zrobić. Próbuję się dziś zmęczyć, udaje mi się tylko zmęczyć ciało. Dziś spakowałabym plecak i ruszyła gdzieś przed siebie. Gdzie nikt nie wie, jaką jestem zołzą, gdzie może nawet ja będę jakaś lepsza. Bo tak, droga jest lekarstwem. Za długo wszystko, co bardzo ważne - trzyma, za długo w miejscu. Za długo w tym mieście. Czasem jest dziś.
* koszulka: pantuniestał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz