Co tu znajdziesz

piątek, 6 listopada 2015

Folk na Śląsku not dead!

Ta jesień jest ogromnie intensywna folkowo. Nie będę po raz milionowy pisać, że nie ogarniam - bo naprawdę staram się ogarniać! Tyle fajnego się dzieje! Tyle fajnych ludzi chce coś folkowego robić!(+ tu następują kolejne zdania z wykrzyknikami, jeszcze przez chwilę).

Jest czas na zabawę!
Wreszcie udało nam się ściągnąć na Śląsk Mistrza Polskich Tańców Tradycyjnych (w formach niestylizowanych) Piotra Zgorzelskiego. Tym bardziej cieszy, że mógł zobaczyć, że Śląsk nie jest folkowo martwy! Razem z nim spędziliśmy intensywne dwa dni przytupasów, obertasów, mazurków mazureczków, potykania się, deptania po palcach (pozdrawiam mojego Partnera!), śmiechu i zmęczenia, całą świetną grupą ludzi chętnych do nauki! KarOlku jak ja bardzo Wam dziękuję za współzrobienie tego wszystkiego i za świetne przy tym podejście do życia! 
Ale to jeszcze nie wszystko, bo wieczorem była IV śląska potańcówka folkowa przy muzyce tradycyjnej na żywo! Kapela Szwedów z Przyjaciółmi i Kapela Bałamutki pogrywały, a wszyscy wirowali i tańcowali. Najbardziej się cieszę z tłumu chętnych na warsztaty, z uśmiechniętej kapeli, z łapania tchu przy schodzeniu z parkietu i z siniaków od klaskania. To znaczy, że to wszystko żyje, wiruje w rytm muzyki - którą bądź co bądź mamy w genach, po naszych dziadkach. Muzyki, która ma niezwykłą energię i moc. Nie jest pięknie dystyngowana i wystylizowana, nie jest ładna i poprawna - ma w sobie szaleństwo dusznej nocy, zmęczenie nóg i pot na koszuli, zmęczone palce skrzypka i rwany oddech, ale taki właśnie ten taniec jest, z nutą naszego polskiego szaleństwa i jego energią, do upadłego. Uwielbiam!


Jest czas na zabawę, jest czas na zadumę.
Tydzień później spotkaliśmy się na cmentarzu ewangelickim przy ul. Francuskiej, żeby przy okazji świąt przesilenia (wszystkich tradycji) śpiewać o śmierci i duszy. "Wyleciała dusza z ciała, na nowej mogile siadła..." Jest to nasza stara tradycja, słowiańska, polska, śląska, chrześcijańska, żeby śpiewać w tym czasie. O duszy, o śmierci. Śpiewem żegnać tych, którzy odeszli, dawać pokrzepienie tym, którzy zostali. Śpiewano też na uroczystościach żałobnych i podczas czuwania przy zmarłym. W tekstach to dusza żegna się z wszystkim, co zostało na tym świecie. Dla mnie są to bardzo poruszające tematy... piękne melodie, naprawdę długie pieśni, śpiewane mocno lub delikatnie. Tym bardziej cieszę się ogromnie, że tylu ludzi przyszło, tylu ludzi się do nas dołączyło. Myślałam podczas spotkania o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy śpiewa się myśląc o kimś konkretnym... o tym, że inaczej te pieśni śpiewa młodość, inaczej starość. Inne emocje w nie wkłada, inne struny trąca. Jednym daje nadzieję, że "wnijdziem do raju niebieskiego", innym przypomina o dobrym życiu. Naprawdę dziękuję wszystkim i specjalnie bardzo Beacie L., to spotkanie przyniosło mi niezwykłą mieszankę radości i smutku. 


To jeszcze nie koniec. Będzie się działo. Śląsku, folk not dead! Folk i tradycją są tu, wśród nas, wciąż żywe, piękne, rumiane - mają się świetnie! Autorem wszystkich pięknych zdjęć jest szalony fotograf - podróżnik Leszek Szczasny! Oprócz tego jednego, które zrobił Jukka Make. Uchwycił to, co krążyło tego dnia między nami. Coś niezwykłego. 


Wierzę w znaki. Nie mogę przy tej pieśni nie płakać. Wysyłam w niebo dobre wspomnienia i myśli. Milka Mrózek, kiedy ja śpiewałam, szła tam, gdzie kwitnie róża z leliją... A tak bardzo lubiła lilie. Może na nas wejrzała przez chwilę, właśnie wtedy, kiedy z całą mocą i zaangażowaniem śpiewałam tę pieśń, nie wiedząc, że to dla niej. 31.10.2015.

Jedną garstką ziemi gdy przykryty będę, 
Wnet boleści życia, cierpień się pozbędę,
Jedna garstka ziemi za wszystko mi stanie, 
Za nią wieczne szczęście, wieczne królowanie.
Jeżeli jesteście przyjaciółmi mymi,
Niech mi każdy rzuci jedną garstkę ziemi.
Jedną garstką ziemi gdy mnie przysypiecie, 
Wszystkie me niedole skończą się na świecie.
Jedna garstka ziemi, lekarstwo na rany,
Nie jęczy, nie cierpi, ziemią przysypany.
Nic nas nie zaboli, nic nas nie zasmuci, 
Gdy nam dłoń przyjazna garstkę ziemi rzuci.