Co tu znajdziesz

sobota, 31 grudnia 2016

Zdjęcie, którego nie będzie

Tutaj miało być zdjęcie. Z tych naprawdę udanych, strzelone z ukrycia, z samochodu. Wyjątkowe, zrobione w ładnym, ciepłym świetle. 
Wyjątkowo pamięć aparatu oznajmiła błąd i już nie da się go odzyskać. Ale nie poddawajmy się. 

Na zdjęciu widać pochylającą się Paulinę w szarym płaszczyku i sukience, włosy spięte w kucyk, czerwone mitenki na nadgarstkach tworzą ładny akcent kolorystyczny.   
Przed nią klęczy babuszka, babuleńka, w chusteczce i płaszczu. Obok stoją dwie kule. 
W tle jesienny pejzaż wiejski radomskiej wsi, wejście do domu, płot i ławeczka, ktoś z rodziny stoi za nimi. Postacie wpatrują się w siebie i uśmiechają.

Didaskalia: W momencie zdjecia babcia mówi do Pauliny z przeciągającym samogłoski, radomskim akcentem: o jak Pani ładnie wygląda! 

Każdy z Was zna taką staruszkę, z promienną twarzą i uśmiechającymi się oczami w pomarszczonej jak jabłuszko twarzy. Pani Bronka ma 94 lata (!) i schorowane plecy i nogi. Przygięta do ziemi, porusza się prawie na czworakach, choć niby o dwóch kulach, cała się kolebie na boki jak tak idzie. W mieście pewnie leżałaby przykuta do łóżka, tutaj na wsi zasuwa w odwiedziny do sąsiadki. Przyszła do nas na herbatę, otworzyłam drzwi - a tam ona wdrapywała się na czworakach po schodkach z trudem. Ale jak już się wdrapała... To uśmiech rozjaśnił całą kuchnię! 
Pani Bronka za młodu jeździła wozem po wsiach i targach i sprzedawała kosze w rejonie zwoleńskim, kosze ze wsi Lucimia, słynnej wsi plecionkarzy. Dziewczyny poznały ją siedem lat temu, jak jej mąż jeszcze żył i oboje razem wyplatali. Na starym zdjęciu oboje prezentują szerokie uśmiechy. - To był dobry mąż - mówi - dobry mąż. Tyle lat razem przeżyli, chyba z 60. Wszystko pamięta, Pani Bronka umysł ma jak nastolatka, o wszystko wypytuje wszystko chce wiedzieć, wszystkiego ciekawa. Niejeden młody nie ma takiej otwartości... Może to z wiekiem przychodzi? Słucha uważnie, ma otwarty umysł i otwarte serce. Choć ciało nie domaga - nie biadoli i nie skarży się. Nad wspominką o śmierci męża broda jej zadrżała, dla młodych - kiwa głową - ma wyrozumiałość, choć się martwi. Cud kobieta. Patrzy bystrym okiem badawczo na nasze twarze, aż się zawstydzam tą swoją młodością przy jej pomarszczonej twarzy i czuję jak dziecko. Ściskamy się mocno. Poprawia chustkę, wypija herbatkę i odpełza po swojemu na ławeczkę przed domem, obserwować wieś, pogadać z kimś. 

W nowym roku życzę Wam samych takich cudnych ludzi jak Pani Bronka i niezwykłych spotkań na Waszych drogach. I umysłów otwartych na nowości! I kart w aparatach niepadających, też. Pani Bronce długiego jeszcze życia. Nam wszystkim - bądźmy jak ona, promykiem. 

sobota, 24 grudnia 2016

Chałka

W moim rodzinnym domu były same kobiety. Moja mama, moja babcia oraz ja. Z moją babcią Elżbietą spędzałam bardzo dużo czasu, a jednak gdzieś umknęło mi to z pamięci. Może dlatego, że babcia miała swój "charakterek". A może dlatego, że spała w nylonowej, różowej halce, co mnie lekko przerażało. A jeszcze bardziej prawdopodobne jest, że wpływ na to miało jedyne lanie jakie dostałam w życiu albo fakt znalezienia mojego dziecięcego pamiętnika, co na długie lata wyleczyło mnie skutecznie z pisania. Albo raczej nauczyło znajdować naprawdę dobre schowki w domu. Oprócz tych dziecięcych wspomnień jej postać bardzo mi się kojarzy z nocą poprzedzającą wigilię. Dostawałam swój fartuszek, można było wylizywać i pomagać w "dorosłych pracach", próbować ucierać w makutrze albo szulkać rohliczki (zwijać rogaliczki). Pachniał cały dom, babcia królowała w swoim fartuchu kuchennym, można było długo nie spać w tę noc - miało to swój dziecięcy magnetyzm. Wtedy byłam mała, a teraz tak naprawdę niewiele o niej wiem. Trochę z opowieści poznałam jej charakterek i perypetie życiowe, ale dużo w tym białych plam i pytajników. Patrzę na jej zdjęcie z młodości i żałuję ogromnie, że nie mam tych jej ciemnych oczu, ciemnych włosów i takiego leciutko śniadszego odcienia skóry. Wdałam się w rodzinę ojca z urody, szkoda, była piękną kobietą. Lubię to zdjęcie, na którym grzeje twarz w słońcu.  


Każdy chyba prowadził takie rozmowy i porównania ze znajomymi: a co Wy jecie na wiliję? A co najpierw? A barszcz czy rybna? Porównania potraw i zwyczajów. O dziwo śląskie makówki poznałam dopiero na Górnym Śląsku (i zakochałam się). Ślązacy mają makówki, wschodniacy mają kutię, właściwie dwa warianty tego samego jedzenia, słodkie i dużo maku i bakalii. A u nas nic z tych rzeczy, prócz podeschniętego makowca, który zawsze zjadałyśmy dopiero, jak wszystko już zostało pożarte i wylizane. Nie cieszył się powodzeniem jakoś.

Na początku każda z nas musiała zmuchnąć świeczkę i ze sposobu, w jaki unosił się dym wywróżyć jakie życie i zdrowie czeka nas w nowym roku. Robicie tak na wiliję? Potem dopiero modlitwa i życzenia, a potem wjeżdżała pierwsza potrawa. To była chałka z ciepłym mlekiem, moczyło się i zjadało. Śledztwa przeprowadzane w kolejnych latach wykazały, że nikt z moich znajomych tego nie robił. Zdziwiłam się. Potem złożyłam to na karb makówek - może ktoś maku nie lubił? Albo jedliśmy biedniejszą wersję tegoż? Hm.

W zeszłym roku na wiosnę byłam w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. W jednej z sal odtworzono wnętrze domu, na stole leżała chałka. Prowadzący wycieczkę powiedział: tradycyjna wieczerza szabatowa w żydowskim domu zaczynała się od chałki i błogosławieństwa. I wtedy mnie po prostu olśniło, jakbym nagle po bardzo mocnym zaciskaniu powiek otworzyła oczy.

W tym roku na wigilijne śniadanie zjedliśmy chałkę maczaną w mleku. Nie rozgryzam, nie szukam zbyt wiele, nie drążę. Po prostu uśmiecham się do tej myśli. Dobrze jest czasem zachowywać swoje tradycje, szkoda że nie wiem, skąd przyszły i kto w naszej rodzinie sprawił, że zaczynamy wigilię od chałki. Może ktoś w mroku dziejów naszej familii. A może po prostu tak jak dziś, żydowskie święto świateł Chanuka zbiegło się z Wigilią i po prostu zaczęli od chałki, a potem tak już zostało. BA może tak jak cieszyńskie ciasteczka to tylko jedna z potraw kuchni austrowęgierskiej? Babciu, zszulkałam też rohliczki, nie wyszły tak pięknie jak Twoje, ale łuskaliśmy orzechy całą noc, możesz być ze mnie dumna. Wesołych Świąt, Wesołej Chanuki!