Co tu znajdziesz

czwartek, 29 maja 2014

Zaległości książkowe

Tydzień jeżdżenia pociągiem w te i wewte zaowocował wzmożonym czytelnictwem (jupi!) ale też... czymś o krok do anginy. Dziękuję Kolejom Śląskim za cudnie podkręconą klimatyzację! I za kilka dni leżenia plackiem i wkurzania się na mężczyznę przycinającego żywopłot kosiarką ręczną spalinową - cały bity dzień. Chyba aż się cieszę, że dziś pada. Zaległości książkowe mam ogromne, stos mi prawie spada spod stolika i z parapetu. Ale tymczasem: 

10. Kwas Siarkowy Amelie Nothomb
Ehre Mehre polecił mi tą niewielką w objętości książkę. Długo leżała potem w kolejce, bo temat jakoś nie zachęcał. Książka obwieszcza, że powstało nowe reality show "za drutami" do którego z łapanki (dosłownie) wzięto ludzi,  następnie w castingu wybrano kapo i zaczęto przed kamerami ku uciesze gawiedzi odtwarzać obóz koncentracyjny. Im większe cierpienie - tym większa oglądalność. Przeczytajcie to, ku przestrodze. Naprawdę warto. Doskonale odsłania mechanizmy mediów i manipulacji widzem. Dzięki Ehre Mehre, dobre polecenie to było!

11. Lód w żyłach Yrsa Siggurdardottir
Yrsę poznałam już wcześniej, dobrze plecie kryminalne intrygi. Nie ukrywam, że sięgnęłam po nią szukając islandzkich autorów, a ona ma takie CUDNE imię. No i tu mały zawód, bo owszem, główna bohaterka jest z Islandii, ale akcja książki szybko przenosi się na Grenlandię. Czy można sobie wyobrazić lepsze tło dla kryminalnych zagadek, niż baza wiertnicza dużej korporacji, umieszczona pośród lodów na wyspie, z nieżyczliwie nastawioną ludnością miejscową i w dobrym oddaleniu od policji i praw stałego lądu? W dodatku ekipa badawcza po długim zamknięciu w swoim sosie, zaczyna być do siebie nieprzychylnie nastawiona... W takiej scenerii tylko czekać na pierwsze zgony i nie trzeba czekać długo. Doprawione dobrą dozą grenlandzkich zwyczajów i wierzeń, naprawdę smacznie połknęło się tą powieść. Szukając fajnego kryminału do lekkiej lektury sięgnę po Yrsę znowu! 

12. Ocean na końcu drogi Neil Gaiman 
To jest taki Gaiman jakiego lubię. Trochę magiczny, trochę zwariowany. Mroczny, taki, że czasem ciarki łażą po grzbiecie. Tworzący współczesne mity i udowadniający, że tuż obok nas dzieją się rzeczy niezwykłe, a w sąsiedztwie mieszkają osoby, które wiedzą i widzą WIĘCEJ. Magiczno-realistyczna opowieść. Inna zupełnie niż Amerykańscy Bogowie, choć NG trąca wciąż podobne wątki mityczne. Od skomplikowanych opowieści Gaimana wolę te krótkie i proste - ale bardziej dopieszczone w szczegółach. Taka jest opowieść o chłopcu, w którego życie nieoczekiwanie wkracza dziewczynka z sąsiedztwa, a z nią zdarzenia magiczne i niewyjaśnione... a zasłona pomiędzy światami okazuje się być cienka. Zbyt cienka. Na szczęście na straży porządku świata stoją córka, matka i babka, która nie wiadomo ile ma lat... i może starsza jest niż świat. Na pewno gdzieś jest taka archetypiczna kuchnia, w której jest zawsze ciepło i przytulnie, gdzie pachnie coś smacznego i gdzie pradawna siła kobiet obroni Cię przed złem. I do tego poda ciepłe mleko i karze pójść spać! <3

Brak komentarzy: