Tydzień jeżdżenia pociągiem w te i wewte zaowocował wzmożonym czytelnictwem (jupi!) ale też... czymś o krok do anginy. Dziękuję Kolejom Śląskim za cudnie podkręconą klimatyzację! I za kilka dni leżenia plackiem i wkurzania się na mężczyznę przycinającego żywopłot kosiarką ręczną spalinową - cały bity dzień. Chyba aż się cieszę, że dziś pada. Zaległości książkowe mam ogromne, stos mi prawie spada spod stolika i z parapetu. Ale tymczasem:
10. Kwas Siarkowy Amelie Nothomb
Ehre Mehre polecił mi tą niewielką w objętości książkę. Długo leżała potem w kolejce, bo temat jakoś nie zachęcał. Książka obwieszcza, że powstało nowe reality show "za drutami" do którego z łapanki (dosłownie) wzięto ludzi, następnie w castingu wybrano kapo i zaczęto przed kamerami ku uciesze gawiedzi odtwarzać obóz koncentracyjny. Im większe cierpienie - tym większa oglądalność. Przeczytajcie to, ku przestrodze. Naprawdę warto. Doskonale odsłania mechanizmy mediów i manipulacji widzem. Dzięki Ehre Mehre, dobre polecenie to było!
11. Lód w żyłach Yrsa Siggurdardottir
Yrsę poznałam już wcześniej, dobrze plecie kryminalne intrygi. Nie ukrywam, że sięgnęłam po nią szukając islandzkich autorów, a ona ma takie CUDNE imię. No i tu mały zawód, bo owszem, główna bohaterka jest z Islandii, ale akcja książki szybko przenosi się na Grenlandię. Czy można sobie wyobrazić lepsze tło dla kryminalnych zagadek, niż baza wiertnicza dużej korporacji, umieszczona pośród lodów na wyspie, z nieżyczliwie nastawioną ludnością miejscową i w dobrym oddaleniu od policji i praw stałego lądu? W dodatku ekipa badawcza po długim zamknięciu w swoim sosie, zaczyna być do siebie nieprzychylnie nastawiona... W takiej scenerii tylko czekać na pierwsze zgony i nie trzeba czekać długo. Doprawione dobrą dozą grenlandzkich zwyczajów i wierzeń, naprawdę smacznie połknęło się tą powieść. Szukając fajnego kryminału do lekkiej lektury sięgnę po Yrsę znowu!
12. Ocean na końcu drogi Neil Gaiman
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz