Już od piątku wysiedzuję zadek na rozmaitych siedziskach kinowych. Czasem miękkie i wygodne w kolorze ciężkiej teatralnej czerwieni, czasem mniej komfortowe, czasem wręcz twarde jak stołki. Na tych ostatnich, po pół godzinie, szukając wygodnej pozycji próbuję zapleść nogi dookoła siebie albo położyć je na głowie kogoś przede mną. Oto w Katowicach znów spełniam punkt programu od dawna marzony - (17) Festiwal Filmowy Cropp Kultowe. I och, jaram się tym siedzeniem w kinach i na salach, tą opaską na ręce którą dumnie obnoszę w pracy (Szef: - Co Pani to ma na ręce? All inclusive? - Hm. Poniekąd!) i tymi próbami zdążenia na wszystko i nawet wkurzaniem się, że zachodzą na siebie te filmy, że nie dam rady wszystkiego (auuuuuu!), że nie da się teleportować do CSF Kosmos albo że ostatni pociąg odchodzi przed końcem tego czy tamtego. I jaram, że Jacek Rokosz przeciąga wprowadzenia (wybaczam mu, bo uwielbiam to jak opowiada, jeszcze od czasu "najgorszych filmów świata"), i tym że pierwszy raz od czasów ENH w Cieszynie a potem akademii kina japońskiego w Mannghdze (pięknie odmieniłam, aj noł) słucham znów Piotra Kletowskiego, który przekonuje nas, że głupie filmy o zombiech (jestem miszczem odmian, wiem) niosą w sobie kody kultury, istotne dla swoich czasów powstania i popularności. I jeszcze tym, że na filmie 'Król Zombie' Wujek Sam śmieje się i chichocze tak, że chyba całe kino jest tym jego śmiechem pobudzone do śmiechu i rżymy wszyscy radośnie, kiedy na ekranie ekhm... no, w sumie groza. Studiem Ghibli całym też jaram się - to inna opowieść, ale chodzę na moje ukochaności, Miyazakowskie bajuhy i wzdycham, i przeżywam. I na koniec tym, że jak podliczę potem ilość godzin spędzonych w kinie w tym tygodniu, to mi kręgosłup odpadnie albo wyjdzie bokiem.
W wyborach wygrywają filmy z cykli: VHS hell (oh my! i Ci lektorzy!), zombie attac! i Ed Wood - wszystkim lubiącym najgorsze filmy świata - polecam!
- Król Zombie i Zemsta Zombie - 1941 r.
- Scena walki zombiego z rekinem (sic!) w marnym skądinąd filmie Pożeracze Mięsa (cudo!)
- Wcale niezłą Klątwę Doliny Węży - polskie kino gatunku z młodym Wilhelmim!
- Absolutnie cudne oglądanie Robot Holocaust z chórem hejterów, brzuch mnie bolał ze śmiechu, serio! Świat już nigdy nie będzie taki sam! Wszędzie już będzie człowiek - awokado i pajęczyna pająka. A jak się obudzimy martwi, to będzie to Twoja wina!
- Ponadczasowa instrukcja transwestytyzmu w wykonaniu Eda Wooda - z doskonałym wprowadzeniem Jacka Rokosza
- Interzone - z włoską Tiną Turner, mnichem Panasonik-iem i najgłupszymi scenami świata! Zwariowałam! Tutaj to ja chyba ryczałam najbardziej na całej sali! Ilość japierdolów w tym filmie mnie przerosła.
No i jak na razie (połowa festiwalu) absolutny nr 1: Dziwolągi - ukrywany i cenzurowany film Toda Browninga (1932!): http://croppkultowe.pl/program2/dziwolagi
Niesamowity obraz, a najlepsze w nim to, że oprócz pięknej i ponadczasowej historii jest to rejestracja prawdziwego obrazu świata, który istniał, który przeminął, którego bez tej rejestracji byśmy w ogóle nie znali, nie mogli tak bardzo do niego wejrzeć. To obraz cyrku - bestiarium, prezentującego osoby dotknięte deformacjami, potwornościami, okaleczeniami ciał i bliznami - i ich niesamowite życie pozasceniczne. Boleśnie... normalne. I dręczące w tym obrazie pytanie, czy "inność" nie była kiedyś bardziej zsocjalizowana niż obecnie, czy nie miała swojego miejsca i swojej przestrzeni na życie i emocje, które teraz im nie przysługuje? No i pytanie ogólne: kto tu jest dziwolągiem... i dlaczego my wszyscy, którzy na pierwszy rzut oka tacyśmy normalni.
A teraz zaraz lecę, bo wiecie... idę dziś do kina!
Chcecie wiedzieć na co? Na KULTOWY, a jakże film! Ha! (Jara się)
Na koniec akcent humorystyczny z okazji nadchodzących wyborów (uwaga, lokowanie produktu):
Na koniec akcent humorystyczny z okazji nadchodzących wyborów (uwaga, lokowanie produktu):
Zmień Polskę! Głosuj na Psycho-zombie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz