Co tu znajdziesz

wtorek, 21 stycznia 2014

Ździebełko-ciepełka

Przyjaciele są albo ich nie ma. Pojawiają się znienacka - i też tak samo znikają. Zdziwienie. Pozostanie dla mnie wielką tajemnicą życia dlaczego tak się dzieje, że kontakt, który wydaje się być konopnym sznurem nagle pęka jak cienka nitka. Strange. Inne znajmości mimo pozornego bezruchu czekają tylko na mały znak i znów przeskakuje się ponad czasem do stolika z dwoma kubkami herbaty albo innego trunku... do rozmów o wszystkim i o niczym. Czasem spotyka się, odkrywa, zupełnie nową osobę i jest mięta, i jest chemia, i jest bliskość, ani-z-zielonego-wzgórza braterstwo dusz, które po prostu jest. Zdziwienie!
Wierzę też, że nic nie jest po nic. Czyli - wszystko jest po coś. Po coś się marznie na -20 stopniowym mrozie jadąc nie wiadomo gdzie. Po to właśnie, żeby razem liczyć samogłoski i w tym liczeniu odnaleźć Siostrę. Po to może kiedyś stodoła w Morochowe, żeby w trudnych chwilach móc oprzeć się na czyimś ramieniu, wiele miesięcy później. By podsunąć swoje ramię do oparcia temu komuś. Żeby ten ktoś poszedł na łąkę z tym kimś kto umie liczyć samogłoski i żeby razem z nim słuchał wietrznej piosenki w słońcu.

I żeby wreszcie - pójść w góry. Razem. Żeby się razem zmęczyć takim dobrym zmęczeniem. Żeby wyjść za późno i dojść po ćmoku, żeby mieć salę tylko dla siebie całą, żeby jeść za dużo i popalać trochę, żeby rozmawiać i gadać i paplać, jak tylko bratnie dusze umieją. O wszystkim. Przegryzać kłopoty paluszkami i przepijać pigwówką świąteczną. Wspierać, śmiać się i wzdychać razem. Marzyć i wierzyć razem, że nam będzie po prostu dobrze. Żeby rano obudzić się leniwie, popatrzeć na mokre góry za oknem i spać dalej. Żeby częstować przedojrzałych amantów czekoladą i żeby wreszcie zejść i pić wiśniówkę w towarzystwie pięknych kobiet pod obskubanym dworcem. I czuć się w tym wszystkim na właściwym miejscu, z cudnymi osobami, i czuć że wszystko jest po coś. A potem wysiąść tam, gdzie się ma ochotę i patrzeć na zasnute mgłą dachy obcego miasta. I dać sobie rozluźnić się, zaszumieć i pomyśleć, że tak jest dobrze. Z nimi. Moim kochanym lachonarium-żulerium. A jeszcze niedawno nie było ich w ogóle... i jak dobrze że są. Teraz i tu.

A czasem się człowiekowi nawet uda zrobić dobre zdjęcie.

1 komentarz:

Agnieszka S. pisze...

Skróty myślowe, że się tylko uśmiecha do siebie. Było pięknie i jesteście bardzo potrzebne.
Albo raczej: i jesteśmy bardzo potrzebne. Sobie. I sobie nawzajem.