Co tu znajdziesz

środa, 10 czerwca 2015

Kilka dni w Izraelu (1)


Dekalog, a właściwie dwunastnica

Czy da się wziąć łyk esencji i poczuć smak czy trzeba pić ją powoli, rozwodnioną i czy wtedy nie będzie to tylko herbatka u cioci na imieninach? Czy można w kilka dni zanurzyć się w innej kulturze i poczuć ją, i zrozumieć, czy będzie to tylko lizanie lodów przez szybkę? Nie wiem, mogę tylko powiedzieć: próbowałyśmy. Odciski jeszcze schodzą mi ze stóp, a z ramion skóra, tonę w fotografiach i mielę w głowie tematy. Miałam wiele obaw przed wyjazdem, wielu nas straszyło. Będą was zaczepiać arabusy, będą was opluwać ortożydzi (*termin autorski przyp. autora), będą was oszukiwać i rżnąć na pieniądzach (w którym kraju nie robi się tego turystom?), przypadkiem nie idźcie tam i siam. Modny teraz slogan, bliski memu sercu mówi: życie zaczyna się tam, gdzie kończy się Twoja strefa komfortu, jeśli się czegoś boisz - zrób to. Chyba najbardziej z tych strachów to się bałam, że mi sformatują na granicy kartę HD ze zdjęciami. Oczywiście - nic z powyższych nie miało miejsca, oczywiście weszłyśmy we wszystkie zakamarki, gdzie wchodzić nie miałyśmy. Czasem się zastanawiałam ile we mnie lęków stereotypowych, a ile tam realnych zagrożeń. Na szczęście już w samolocie przeczytałam świetny artykuł Pana Hartmana, który serdecznie polecam każdemu, kto się wybiera do Izraela. Cytuję dekalog, który zdjął mi niepokój z serca i rozluźnił, i mogłam po lądowaniu z lekkim sercem wejść z naszych 15stopni*wieje*zimno w 30stopniową noc bliskowschodnią i poczuć, jak całe moje ciało się błogo w tym cieple rozluźnia. 
"Na początek dekalog turystyczny Ziemi Świętej:
1. Turysta dla wszystkich jest głupkiem – nie przejmuj się tym
2. Najlepszym przyjacielem turysty jest jego własny portfel
3. Czasem naciągną cię na parę groszy – nie przejmuj się tym
4. Nie bój się Arabów ani Palestyńczyków – ich dzielnic, miast ani autobusów
5. Nie bój się ortodoksyjnych Żydów – ich dzielnic i sklepów
6. Pamiętaj, że Zachodni Brzeg stoi przed tobą otworem
7. Generalnie jest trochę bałagan – dopytuj się o wszystko dokładnie
8. Szukasz fanu i normalności – jedź do Tel Awiwu
9. Żydzi są w porządku, ale nie są wylewnie serdeczni – ty też nie musisz
10. Jadaj u Arabów – na ogół gotują lepiej od Żydów
No, ale traktujcie to z przymrużeniem oka, jak wszystkie dekalogi"
Po 11 - Rozmawiaj z ludźmi. (właściwie to zmieniona 7ka). Próbując samemu coś znaleźć, przeczytać, trafić, zjeść dobry hummus - stracisz tylko czas. Tymczasem każdy Ci pomoże, podpowie, zaprowadzi. Dzięki dziewczynie w sklepie i facetowi kupującemu kolę trafiamy na najlepszy arabski hummus (tak wyglądał i nic w PL go nie przypomina) w moim życiu (patrz pkt 10), pan na przystanku znajduje nam autobus (bo mimo że cyfry arabskie to litery hebrajskie) i jeszcze proponuje weekend z nim na motorówce (Gosia mówi, że słabo, że się starzejemy widocznie, bo mało tych propozycji), miła żydowska dziewczyna kupuje nam bilet i daje jeszcze kopę dobrych rad i przestróg - dziwnie podobnych do tych polskich... 

Po 12 - Szanuj i nie oceniaj. Jak Cię proszą o długi rękaw - to go załóż i nie świeć dupą. Jak siedzisz w świątyni - patrz co robią inni i naśladuj. Jeśli tylko faceci palą shishę - no trudno, nie wariuj. Nie udawaj muzułmanina, jeśli nim nie jesteś, bądź szczery. I wtedy na pewno wszystko będzie dobrze. 

Na początek powiem Wam, że kiedy siedzimy w gorącą noc na białych kamieniach, wśród skuterów i balkonów, z bezdomnymi kotami, z kapiącymi rurkami od klimatyzacji i czekamy pod drzwiami Hadara (aż wróci z koncertu), zastanawiam się jak tu jest, jak się tu żyje. Wtedy jeszcze nie wiemy, że z powodu przegadanej nocy zaśpimy okrutnie i cały misterny plan - jak to plan - weźmie w łeb. I uwielbiam potencjalność tej chwili, kiedy wszystko jeszcze przed nami, kiedy wszystko zaraz się wydarzy. Na zdjęciach powyżej - pierwsze spotkanie z morzem, zegar na plaży wskazywał 23:30 i 30C. Stolik Hadara zrobiony z gitary (!), a na podkładkach mapa Tel Avivu. Poniżej na zdjęciach - moja ulubiona towarzyszka intensywnych eskapad. A tutaj muzyczka od Hadara, możecie sobie włączyć w tle do lektury! 

A teraz naprawdę postaram się uporządkować myśli... ale i tak będzie to w kilku skokach! Niby tylko kilka dni - ale naprawdę, nie mogę krócej! Jednocześnie nie roszczę sobie żadnych praw do znajomości Izraela, wszystko to będą subiektywne obserwacje, nie przewodnik. Jeżeli szukacie informacji typu: co zobaczyć, czego się spodziewać - ja postawiłam na bloggerów i polecam Wam dwóch z wielu: Third Bite - trzeci gryz Tel Awiwu i blog Łukasza Kędzierskiego a także trójkowy raport o stanie świata - audycja z Izraela. 


Wojna i dzieci 

"W celach bezpieczeństwa będę pani musiał zadać kilka pytań" - no trudno, rozumiem, zgadzam się na to. Wiem też, że konflikt tutaj trwa długo, o wiele za długo i porozumienie jest coraz trudniejsze. W Izraelu dzieci noszą broń, kłuje mnie to w oczy. Nazywam ich dziećmi, bo mają ok 18 lat, niektórzy pewnie więcej, piaskowe mundury, karabiny kołyszą im się luźno przy pasie. Stoją i śmieją się, biegną do tramwaju, jadą na szabat do domu, tańczą i śpiewają pod ścianą płaczu (miałyśmy okazję widzieć coś a'la przysięgę wojskową). Są młodzi, nasza koleżanka mówi wprost - starszych byś nie namówiła do tego tak łatwo. Zwracamy jakoś uwagę na to, że wszystkie żołnierki mają długie włosy. Dziewczyny służą dwa lata, chłopaki trzy. Trzy lata z młodego życia, bardzo długo. Shifi mówi, że to nie było łatwe. Wierzę jej i nie wyobrażam sobie. Patrzę na żydów, którzy mijają arabów na uliczkach, wszystko tu wygląda tak spokojnie. A potem już z Jerozolimy patrzę na małe, zielone wzgórze, gdzie za zasiekami powiewa inna flaga, niż ta biała z gwiazdą Dawida. Nie udało nam się odwiedzić Betlejem, żałuję. Całą nadzieję na pokój, kładę w młodych. W tych, którzy nie chcą wojska, w tych, którym w nim źle. W tym kimś, kto nakleił w toalecie w knajpie wlepkę na lustrze: I love Gaza. W młodych, którzy dosiadają się do nas, kiedy jemy sabich i mówią: Viva Polonia! Viva Izrael - odpowiadamy. Viva Palestina - mówi on, a potem zaraz rozgląda się dookoła siebie i patrzy nam w oczy. Nie wiem co powiedzieć w tym tłumnym miejscu, ale uśmiecham się do niego. "Myśli żołnierz - w dupie w wami i waszymi wojnami, myśli żołnierz". 
Na wzgórzu świątynnym pomiędzy Kopułą Na Skale i meczetem Al-Aqsa biegają mali muzułmańscy chłopcy i z plastikowego pistoletu celują do żołnierzy, który stoją obok. Do nas też celują i pif paf! Blada twarz ustrzelona. W kraju gdzie na ulicach jest tyle broni, nie dziwi, że dzieci bawią się w wojnę. Ale przeraża. A przecież dzieciaki są wszędzie takie same, obserwujemy te same córeńki, co wszędzie, tylko że np. w różowych zasłonach, patrzymy jak naciągają swoje mamy - też w chustach - na plastikowy badziew, dziewczynki w żydowskiej dzielnicy się nudzą, chłopcy z pejsami rżną w gałę na kamieniach, które mają tysiące lat,  ciekawska dziewczynka zagląda przez przegrodę na męską stronę ściany płaczu. "Gdyby teraz przyszła, skłamałbym że wyszłaś, że na świat nie przyszłaś, kłamałbym jak popadnie, choć kłamać córeńko nieładnie" - śpiewał nam niedawno Spięty, kłuja mnie w oczy te dzieci, córki i synowie Izraela z karabinami. Ale kto wie, jaka bym była, gdybym miała za sobą taką historię, jak ten naród. Kto wie... ja nie wiem. Jeżeli chcecie poczytać więcej o sytuacji tam zerknijcie do OE.  

 

Cdn... i obiecuję, że dalej będzie już weselej i z przygodami, będzie o kobietach i martwicy morskiej no i oczywiście o wieloreligijności. 

Brak komentarzy: