W "Afonii i pszczołach" powiedziano, że problemy można wymaszerować, wychodzić. Wielokrotnie stosowałam, sprawdza się niezawodnie. Natłok i kołowrót myśli można zamaszerować. Ale można też najpierw zrobić z niego sernik, zapominając oczywiście, że kiwi doskonale zapobiega ścinaniu galaretek. Pyszny sernik, dodam, doskonały na nocne obżarstwo i na przekąski na trasie. Można też natłok wydrzemać drzemkami i przestawianiem budzika, i muzyczką go zasłuchać. No i wracając do sedna - można wychodzić, niezależnie od pogody, nawet jeśli miało być słońce (gdzieś na pewno było). Więc dziś wychodziłyśmy, poszlajałyśmy się, podrzemałyśmy cudownie pod drzewem, póki nie obudził nas deszcz, podeptałyśmy drogę aż do bólu stópek i rozruszania zakwasów. Dawno nie spałam na świeżym powietrzu, przypomniało mi się, jakie to fajne! Myśli ogarnięte, zdystansowane, powkładane do szuflad, obejrzane z każdej strony, strzepnięte i wywietrzone na ciepłym wietrze. Siła Sióstr. Bo przecież patrzeć na wszystko trzeba pozytywnie i wyciągać pozytyw z wszystkiego, co przychodzi. Również tego co przychodzi znienacka i już siedzi u Ciebie, i pije kawę, jakby to robiło od zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz