Są takie pytania, które nurtują
nas, kiedy spotykamy kogoś, czy to będąc w podróży, czy też po prostu, poznając
jakąś osobę. Kiedy spotykamy podróżnika, te pytania są jak najbardziej
naturalne, aż korci żeby je zdać. Cześć,
skąd idziesz? Dokąd zmierzasz? Odpowiedź pozwala nam względnie określić
kogoś w przestrzeni, przypisać do kraju, języka i kultury, z daleka czy z
bliska, „swój” czy „obcy”, bratanek, a może słowiańska dusza? W górach kiedy spotykamy
innego wędrowca od razu pytamy: Hej! Skąd
idziesz? A my z tego schroniska. Daleko dziś idziecie? A, na ten szczyt.
Również kiedy spotykamy turystów w innych okolicznościach, autostopowiczów,
podróżników za granicą, kogoś, kto leży obok nas na ręczniczku plażowym, to są często
dwa pierwsze pytania. Hi! Where are you
from? Na Islandii mocząc tyłki w gorącej rzece spotkałyśmy innych
podróżników, zobaczyłam jak moja koleżanka rozmawia przez chwilę z tymi ludźmi.
O, też Polak? A skąd jesteś? Wróciła
i powiedziała: są z Katowic! No coś Ty, nie
godej! – zawołałam! I już od razu zrobiło się jakoś swojsko, złapałyśmy
koordynaty, wspólny teren łączy, a inny obszar ciekawi i intryguje.
Kolejne pytanie nie musi zostać
zadane, ale też czasem nurtuje. Dlaczego
jesteś właśnie tu, czemu w podróży? Po co? W Rosji pytali: Turisty? - mierząc wzrokiem wielkie
plecaki. Turyści, to przynajmniej wiadomo co robią, zwiedzają, nos wszędzie
wsadzają. Nie turyści? No to po co, w odwiedziny? Szukają czegoś? Uciekają
przed czymś? Po co się przemieszczają, dlaczego? Po co w ogóle opuścili swoje
miejsce zamieszkania? Na to odpowiedź nie jest już taka prosta, odpowiedzi jest
tyle, ilu spotkanych ludzi. Chcemy zobaczyć świat – odpowiadałyśmy w Grecji. Kelner
w knajpce nad morzem potrząsał głową z dezaprobatą i nie mógł zrozumieć. Ale dlaczego, po co? Czego brakuje tam
gdzie mieszkacie, po co się w ogóle gdzieś ruszać?
A mnie jeszcze nurtuje inne
pytanie. Nie pochodzę z miasta, w którym obecnie mieszkam. Na co dzień o tym
nie myślę, nie zastanawiam się nad tym. Kiedyś zdałam sobie sprawę, że dziś trudno
już określić ojcowiznę, gdyż od kilku pokoleń jesteśmy w ciągłym ruchu,
odpowiedź na pytanie: skąd jesteś? -
staje się coraz trudniejsza. I nagle mnie to pytanie napadło na dużej imprezie w
Gliwicach i zaczęłam pytać ludzi: a skąd jest Twoja babcia? Z tego miejsca, w
którym mieszkasz? Z tego, w którym Ty się urodziłaś? Nie. Nie i nie. A skąd? Gdzie masz swój rodzinny korzeń?
Ten temat nie dawał mi spokoju, bo
jak to możliwe, że w moim mieście nikt z niego nie pochodzi? Zaczęłam
podpytywać kolejnych znajomych. A Twoja babcia? Zielona Góra, wschód, mała
miejscowość pod Przemyślem, wioska koło Jeleniej Góry - odpowiadali. Dźgnęło
mnie to, nie dawało spokoju, zaczęłam szperać też w swojej historii i odkryłam
ze zdziwieniem, że jeden z moich dziadków pochodzi z regionu poznańskiego, z
maleńkiej miejscowości Skrzynka Mała, położonej nad pięknym jeziorem.
Zaskoczenie! I zdziwienie, że nie znam historii własnej rodziny, nawet do dwóch
pokoleń wstecz. Jak się ten mój dziadek tu na Śląsku znalazł no i… dlaczego? (Na zdjęciu trzy powody mojego dziadka, żeby zostać.)
Skubię ten temat, podpytuję. Spotykam
historie ludzi migrujących przez wojnę, przez powojenne wysiedlenia i
przesiedlenia, zmiany granic (na Górnym Śląsku granice wiją się coraz to
inaczej, moje rodzinne miasto podzielili granicą na pół). W tym roku na Festiwalu Folkowisko - wędrówki ludów. Gnały ludzi różne powody, kolejne zawieruchy
historyczne, zmiany granic, zmiany ustrojów. Jest też bardzo częsta odpowiedź: moja
rodzina wyjechała za pracą, był przymus pracy, przydział pracy. Jedna osoba
ruszyła i z czasem ściągnęła do siebie rodzinę. Z kolei nasze pokolenie to znów
inna fala przemieszczania się – mamy łatwość zmiany pracy i zamieszkania, otwarte
granice, z różnych przyczyn wielu moich znajomych wyjechało do innego miasta,
kraju, w każdym kraju są skupiska Polonii.
Co skłania ludzi do ruchu? Co
pcha do zmiany, co rozrzuca ich po całym świecie? Czegoś szukamy, za czymś
tęsknimy. Za miastem lub za wsią, za świeżym powietrzem albo za bogatą ofertą
kulturalną, za lepszymi zarobkami, za świętym spokojem. Coś nas do tego ruchu
zmusiło lub zachęciło. Przed czymś uciekamy albo do czegoś. Czasem po prostu
potrzebujemy zmiany i mamy taką możliwość, by coś zmienić. Czasem też skądś lub
do kogoś wracamy.
A… skąd jest Twoja babcia?
3 komentarze:
test
Miałam problem z dodaniem komentarza, stąd ten poprzedni testowy ;) Też lubię grzebać w historii rodzinnej, a moja babcia odwaliła kawał dobrej roboty, bo zebrała wszystkie zdjęcia, historie, daty urodzin itp. w jedną książkę. Pomagałam jej przy tym i było to bardzo inspirujące przeżycie. Dowiedziałam się o tym jak np. pradziadek poznał prababcie itp., a w starych fotografiach odkrywam miażdżące podobieństwo do siebie. Polecam szukać dokumentów w archiwach kościelnych. My dzięki temu dotarliśmy kilka pokoleń wstecz, ale wszystko było starorosyjskim, więc trochę problem z tłumaczeniem. Ale warto :) A odpowiadając na pytanie - moja babcia jest z Podlasia, dziadek z Rosji, drudzy dziadkowie są góralami, ja urodziłam się w Stanach, a wychowałam na Śląsku :)
Karina no niezłe pomieszanie z poplątaniem :-) Zazdroszczę tego, że ktoś zbierał dokumenty, u mnie to kuleje, szperam w ścinkach i szczątkach... ale jest to fascynujące!
Prześlij komentarz