Co tu znajdziesz

środa, 21 listopada 2012

Chatka Baby Kamy

Za mooorzem piwa krakowskiego... było Wielkie Zaćmienie a potem długa, ciężka noc pełna przygód...

Za górami, za lasami, za siedmioma przesiadkami, była sobie na górce chatka Wilcza Chata. Adres: Koniec Świata +-8 (nieskończoność w pionie)
Chatka Baby Kamy, chatka na kurzej stopce. Mieszkał w niej Raj Na Ziemi - i miał piękny widok z okna! Na Tatry... na Pieniny... Pilnowały go dwa ogary jeden głodny, a drugi okropnie głodny. Oprócz Raju mieszkali tam jeszcze Święty spokój i Ogień w Piecu. Prąd w Drutach nigdy się nie wprowadził a Wychodek wolał spać na zewnątrz. Jak na listopad pogoda była iście wrześniowa. 
W chatce spotkali się całkiem przypadkiem i znienacka: 
Cudne miejsce, czas i ludzie.
Żydzi, masoni, cykliści, biali Rusini, ludzie ze wschodu, ONRy, PISiory, prowokatorzy, lesby i małżeństwa jednopłciowe i te wielonarodowe, zdołowani, zakochani, trzeźwiejsi i naprani - słowem mieszanka wybuchowa! (na zdjęciu nie zmieszani, nie wstrząśnięci, a jakby po wielkim wybuchu, nieobecni: Prowokator i Flaszek)
Korzystając z uprzejmości Świętego spokoju rozgościliśmy się w chałupie i zaczęli smakować przyniesione na własnych plecach dobra... I działo się, oj działo...

Dni temu dwa nad Szczawnicą 
pobili się PISior z lewicą 
walczyli pół nocy
aż padli z niemocy
Trza było się leczyć kwaśnicą 

I tutaj kilka mam odkryć. 
Nagłe spotkania są niesamowicie wzbogacające i spontanicznie fajne. Już dawno nie spotkałam się z tak fajnymi rozmowami... głębszymi niż dryfowanie na powierzchni tematów, szczerszymi niż te, które nie chcą nikogo urazić. Trwały dyskusje, w których - mimo procentów rozgrzewających krew - każdy każdego słuchał, wysłuchał. Wyraził swoje odmienne zdanie, okrzyczał. Sławek prowokował, lewica szydziła, PISiory broniły się lub atakowały. Ale wszystko było takie... żywe! Emocje, argumenty, żarty, kieliszki. Nikt się nie obrażał, nikt nie pozostawał dłużny. Mała izba, ogień na piecu, gwiazdy tuż za progiem. Cudnie. Tu jest moje niebo. Święty Spokój, zakłócony, miał nas dość i szybko poszedł spać, żebyśmy mogli dyskutować po nocy (lub pod gwiazdami kontemplować własne wnętrza, jak to nucił SCOB). To było bardzo sympatyczne spotkanie i doświadczenie. Spontaniczność, emocjonalność... W otoczeniu pięknej przyrody. A właśnie co do przyrody... 

Raz Kama gdy było mgliście 
Poszła spać w brzozy liście 
Szukali wołali 
aż śpiącą złapali 
a mogli spokój dać byście! 

Tak właśnie. I teraz przechodząc do sedna - to wszystko z powodu Rudej Kamy (a na drugie ma Perypetia). I chwała jej za to :-) Dobrze, że przyleciała na miotle na ten zlot na łysej górze - i zabrała nas ze sobą! Poniżej dowód na rudość, cyc (po prawej) i ciężki poranek (po lewej).
Raz pewna Ruda z Dublina 
wybrała się w góry pić wina 
lecz wyjazd za krótki 
opiła się wódki 
I teraz szczęśliwa dziewczyna!
Na koniec tej epopei i z wielkimi pozdrowieniami dla całej ekipy cytuję dwa wiersze, które tu umieszczam, żeby mi nie zaginęły w eonach dziejów i mroku interneta! 

Autor: Baba Kama. 
Wpadła Kama do Krakówka, Myśli będzie boleć główka, Podejrzeniom było za dość, Lecz nie z tego cała radość, Choć okradli, wychujali, Przyjaciele nie oddali, Biedna Kama, zagubiona, Bez portfela, bez bilona, Okulary zagubiła, Mówi będzie ciężka chwila, Ślepe durne, ot kamowe, Nie zostało porzucone, Do meritum zmierzać będę, Bom pijana, bo już zrzędzę, Dzięki wszyscy Wam Kochani, Żeście byli Kamie dani, Com radości z Was dostała, Zapamiętam choć naprana, Jeszcze wróci szczęścia chwila, Przylecicie do Dublina!!!! KONIEC PS. pisane na rachunku za wodkie dnia 21-go listopada roku pańskiego jakiegoś tam

I błyskawiczna riposta Olgi 

Szanowna Pani Kamilo,
Było niezwykle nam milo.
Prosimy, Pani Marzeda,
Przyjechać do nas na Święta.
W dwóch słowach przyjazd streszczę 
I jego opis zamieszczę.
Wymienię, pani Kamila, 
Te rzeczy, co Pani zgubila:
Portfel i polski dowód
(był znów do nas wrócić był powód)
Na nos okulary i fajki
(górale je pala z Gabańki).
Telefon posiała, 
Dwa kijki złamała,
5 litrów gorzały
Przez siebie przelała
Czyli, Panowie i damy – 
Typowa wizyta Kamy.
Papa, z wyrazami szacunku,
Leć, Kama, leć
(i nie zgub kierunku).


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zdjecia nie poddane cenzurze przez ich bohaterke podlegaja karze wiezienia, tudziez zamiennie fpierdolu...:))Baba Kama

Anonimowy pisze...

"Korzystając z uprzejmości Świętego Spokoju..." - świetne:-) Jak to dobrze czasem normalnie porozmawiać...
P.T.

Anonimowy pisze...

Bardzo mi się podoba ten tekst. Bardzo mi się podoba Twój styl pisania. Zwłaszcza do pierwszych dwóch, trzech akapitów wracałem kilkakrotnie. Super, Pstrokata!:-) Pozdrawiam ciepło. P.T.