Z mą pomysłową Siostrą (nierodzoną ale Bratnią Duszą) przygotowując się do kolędowania, w mej pracowni św. Mikołaja zmajstrowałyśmy konia. Koń jaki jest każdy widzi. Jeszcze bez sztyla, ale i sztyl będzie!
Bardzo dobrze nam się układała siostrzana współpraca przy tejże dekoracji! Świetlana przyszłość przed nami w tej dziedzinie... Ihahah!
I odjechały w stronę zachodzącego słońca...
Projekt Kunia Dory ręką uczyniony - tak jak i rysunek na koniu. Mimo wrażenia - ja tam nie tylko robiłam zdjęcia :P Grzywa markowa, z kurteczki KaśKęsa, tektura leżąca długo za kufrem i czekająca na swój dzień - który właśnie nadszedł. Klej na gorąco, farba i pędzel. Aaa - i karton ze stokrotki. Oto przepis na konia.
Warianty ujeżdżania narowistego rumaka:
I koń już okiełznany! Można ruszać na podbój świata! I Katowic ;-)
1 komentarz:
he, he, he... Super:-) Super zdjęcia też.
Prześlij komentarz