Idziemy sobie szlakiem jak gdyby nigdy nic, na dużą babią przez małą babią.
Aż tu nagle z borówek dobiega do nas pytanie:
- Dziewczyny, chcecie kanapki?
W borówkach popasały dwie cudne białowłose wiedźmy, które znienacka obdarowały nas na drogę zaczarowanym plackiem drożdżowym, który został rytualnie pożarty na szczycie Babiej Góry, a także kanapkami z serem dającymi moc, która przydała się nam bardzo podczas trasy, która miała 10,5 godziny i skończyła się dopiero o północy!
Cudni Ludzie są wszędzie, a wróżki/wiedźmy czają się w borówkach i czekają na głodne podróżniczki :-)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz