Kiedy wracamy do domu, nasz kot pieczołowicie i z dużą starannością obwąchuje brzegi nogawek moich spodni. Są tam zapachy wszystkich dróg, które przejechałam, przespacerowałam, przeszłam w podróży...
Jestem przekonana, że w ten sposób poznaje naszą drogę, że samym tylko czułym nosem widzi obrazy naszej drogi...
Jestem przekonana, że w ten sposób poznaje naszą drogę, że samym tylko czułym nosem widzi obrazy naszej drogi...
...widzi nosem pociąg CD wiozący nas z Czeskiego Cieszyna do Prahy, jego ciche wnętrze i widok zza okna na czyste perony i wolno przesuwające się obrazy. (Z rozczuleniem wspominam pierwszą podróż czeskimi pociągami, na Arsenał do Warszawy, z drużyną harcerską, wtedy ten czysty pociąg, wygodne siedzenia i przeszklenia wydawały nam się innym światem...)
Wciąga praskie powietrze, zapach osadza my się na wąsach... bada zapach hostelu w którym spałyśmy (nie da się ukryć - dość specyficzną mieszaninę zapachu ludzi i dezodorantów i czeskiej chemii), a następnie podniecający zapach niesamowitości, zapach oczekiwania na coś długo wyczekiwanego - sali kongresowej, w której wysłuchałyśmy koncertu na dwa głosy - Mistrza Życia i Pani Śmierci.
Wciąga praskie powietrze, zapach osadza my się na wąsach... bada zapach hostelu w którym spałyśmy (nie da się ukryć - dość specyficzną mieszaninę zapachu ludzi i dezodorantów i czeskiej chemii), a następnie podniecający zapach niesamowitości, zapach oczekiwania na coś długo wyczekiwanego - sali kongresowej, w której wysłuchałyśmy koncertu na dwa głosy - Mistrza Życia i Pani Śmierci.
Uważnie bada kurz z wszystkich praskich uliczek, widzi każdego kota, przy którym się na chwilę zatrzymałam okiem lub dłonią. Poznaje nosem każdą knajpkę w której nam przyszło coś zjeść lub wypić (tu oblizuje ze smakiem wąsy). Również tą lokalną, w której podglądałyśmy zabawę Czechów w średnim wieku i podsłuchiwałyśmy niespodziewanie ich czeskich wielogłosowych śpiewów. A pachniała tym, czym u nas knajpy już nie pachną - dymnym zapachem papierosów! (Aż dziw bierze jak się od tego odzwyczaiłam...)
Potem zbiera zapachy polskiego dusznego pociągu i mokrych liści w kłodzku nocą, kałuż na starym bruku i knajpki na rynku. A potem przebiega z nami w myślach drogę na Kukułkę wśród pozłoconych traw i panoramy wszystkich gór dolnego śląska. Potem jeszcze tylko zapach dzieciaków i kawy z Madagaskaru i już ciężki zapach autobusu. Ścieżka do domu i już już, dociera jak po sznurku do fotela na którym przewiesiłam spodnie.
Koniec ścieżki, kot już skończył podróż w tych kilku mgnieniach oka, którymi go obserwowałam. Wzrusza ogonem i idzie dalej, nie ma się czym fascynować, podróż jak podróż. A w ogóle to przecież już wróciłyście. Więc o co ten szum? Miau?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz